Paula i Martin - każdy ma to na co się odważy

Paula i Martin odważyli się pojechać do ślubu Lincolnem z marzeń

WESELE Pauli i Martina w Rezydencji luxury hotel

Przygotowania Pana Młodego - Martina

“Każdy ma to na co się odważy” nieźle opisuje dzień ślubu Pauli i Martina. Właśnie taką kartkę zobaczyłem chwilę po wejściu do domu rodzinnego Martina w Rokitnie Szlacheckim pod Zawierciem na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Zostałem bardzo ciepło przywitany przez rodziców i brata Martina. Tata zrobił mi herbatę, a chwilę później Martin zaczął się ubierać do ślubu:

Szło mu bardzo sprawnie, a dom z historią robił kapitalne tło do zdjęć:

Rodzice z radością pomogli synowi w dopinaniu spinek w mankietach i zakładaniu muszki:

Pełen luz :)

Brat też pomógł i w ten sposób już po chwili Martin był wyszykowany

Uwagę zwrócił słoń, no i został wykorzystany jako tło do portretu. Jasne, są też takie eleganckie na porządnym tle, ale mi się ten podoba:

Wizytę u Martina w domu zakończyliśmy zdjęciem rodzinnym, fajnym bo widać na nim nie tylko osoby, twarze czy stroje ale i całkiem nieźle bliskie relacje:

Przygotowania Panny Młodej - Pauli

Paula szykowała się w Sosnowcu na Rodakowskiego. Niedawno tam byłem fotografować małego Adasia, którego zna chyba całe osiedle bo dziadkowie postanowili maluszka przywitać ogromnym banerem (co chyba najbardziej zaskoczyło rodziców Adasia). Wracajmy jednak do Pauli. Tutaj przywitał mnie brat, który dopinał ostatnie balony i promienny uśmiech Panny Młodej:

Paula błyskawicznie wskoczyła w suknię ślubną, ale jeszcze udało się zrobić zdjęcie tuż przed ubraniem w ślicznych różowych papuciach ;)

Pauli pomagała świadkowa i mama, obie zaangażowane i skupione w pełni na zadaniu:

I mój ulubiony portret Pauli:

no i jeszcze jeden, który chyba całkiem nieźle oddaje Paulę, uśmiechniętą i zadowoloną:

First look

Fajnym momentem jest chwila kiedy jeszcze narzeczeni widzą się pierwszy raz w dniu ślubu. Często pierwszy raz w strojach ślubnych, nie mogąc się już doczekać tej chwili. I tak było tym razem. Oboje nie mogli się doczekać, aż się zobaczą! No i się doczekali. Daję aż 4 fotki, bo pięknie pokazują emocje i to co działo się w sercach. Miłości się nie da ukryć:

Błogosławieństwo

Lubię moment błogosławieństwa. Raz, że nierzadko jest odwołanie do Stwórcy, dwa, że wylewa się mnóstwo pozytywnej energii wtedy. To taka chwila kiedy nierzadko do rodziców dociera świadomość, że syn czy córka wychodzą za mąż. Tworzą nową rodzinę i biorą pełną odpowiedzialność za nią.

Fantastyczne jest jeśli dorosłe dzieci idą w życie, w małżeństwo z błogosławieństwem (a nie przekleństwem) rodziców. To ogromne wsparcie.

U Martina i Pauli błogosławili rodzice, babcie, dziadkowie, chrzestni… ogrom miłości i wsparcia. Ale i wzruszeń:

Wyjście z domu

Brama balonowa, szum silnika Lincolna Continentala z 1979roku, dźwięk klaksonów przyciągnęły mieszkańców osiedla. Otwarli okna, zaczęli zerkać co się dzieje, skąd ten hałas?

I tu przefajny moment, kiedy Paula próbowała pierwszy raz wejść na kanapę Lincolna. Skończyło się niemal sukcesem… takie momenty są niezapomniane, fantastycznie rozładowują napięcie i budują radosną atmosferę dnia. Oczywiście druga próba była już bez pudła ;)

Pod Bazyliką w Piekarach mieliśmy piękne schody. One dały okazję do pokazania trenu i welony w całej krasie:

Kilka chwil wykorzystaliśmy na zdjęcia z gośćmi, którzy już zdążyli dojechać, zrobiliśmy też kilka fotek Pauli i Martinowi:

I jeszcze zdjęcie pod Bazyliką, przed samymi drzwiami:

Druchny i drużbowie pilnowali porządku, zapraszali gości do środka kościoła, załatwiali ostatnie sprawunki i nawet poczekali na zdjęcie z Młodą Parą:

Ślub Pauli i Martina w Bazylice Piekarskiej

Bazylika Najświętszej Maryi Panny i św. Bartłomieja słynie z męskich pielgrzymek. Tym razem piekarski pod wizerunek Matki Bożej i jej Syna przyszli narzeczeni, aby w tej świątyni obdarować się sakramentem małżeństwa. Matka oczywiście czuwała nad wszystkim:

I tak Paula i Martin szli w stronę ołtarza, zerkając to na siebie, a to na wizerunek Maryi, prosząc ją o wstawiennictwo…

Bezcenne spojrzenie na przyszłego męża i widok na ołtarz pod którym stanęli narzeczeni jeszcze:

Ksiądz przywitał narzeczonych i rozpoczęła się Msza Święta z sakramentem małżeństwa. Paula i Martin zadbali o wiele detali. Również wybrali Słowo Boże na ten dla nich jakże ważny dzień. To wzruszyło księdza bo nawet powiedział o tym podczas homilii. Młodzi zaangażowali również bliskich i przyjaciół w czytania, psalmy.

Pierwszy był świadek, który odczytał fragment o stworzeniu mężczyzny i niewiasty z Księgi Rodzaju, konkretnie Rdz 1, 26-28.31A:


”A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.”

Panorama całej świątyni symbolizuje świat i jego piękno, nad którym człowiek ma panować:

Psalm 103 miał wymowny refren: Nasz Pan jest dobry i bardzo łaskawy. Mając taki obraz Boga, aż chce się łączyć przez sakrament małżeństwa i korzystać z Jego pomocy, współpracować z Nim jak rybacy z aniołami poniżej:

Drugie czytanie zostało wybrane z 1 Listu św. Jana Apostoła (1 J 4,7-12) o tym, że Bóg jest źródłem prawdziwej miłości, wiary i życia:

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.”

Niezwykle mocne słowa od samego Stwórcy. On jest źródłem miłości. Jeśli Martin i Paula o tym będą pamiętać to ich miłość nigdy się nie wyczerpie.

Aklamacja rozwiewa wszelkie wątpliwości i jednoznacznie wskazuje kierunek udanego małżeństwa: Bóg jest miłością, miłujmy się wzajemnie, jak Bóg nas umiłował.

No i czas na Ewangelię (Mk 10, 6-9), krótką i na temat nierozerwalności małżeństwa. Martin i Paula chyba wzięli sobie do serca te słowa, skoro właśnie je chcieli usłyszeć w dniu ślubu:

“Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!”

Niezwykle mocne słowa. Nieraz widzę na ślubach, że bardzo mocno dotykają rodziców. Szczególnie fragment o opuszczaniu ojca i matki. Ale taka jest już kolej rzeczy i właśnie o to chodzi jeśli chcemy żyć miłością. Paula reagowała na homilię spoglądając na Martina:

Dużo miejsca poświęcam Słowu Bożemu w tym wpisie. Bo wierzę, że warto je poznawać, rozmyślać nad nim i próbować wprowadzać w życie. W dniu ślubu to jeden z ważniejszych elementów - szczególnie dla pary, która sama wybrała czytania tak jak Paula i Martin.

Sakrament małżeństwa

Chwila na którą Paula i Martin czekali w końcu nadeszła. Napełnieni Słowem Bożym, zaprosili pieśnią Ducha Świętego i zwrócili się do siebie. Kapłan związał ich ręce stułą.

Pierwszy przysięgę złożył Martin, z pamięci powiedział do Pauli:
JA MARTIN, BIORĘ CIEBIE PAULINO ZA ŻONĘ I ŚLUBUJĘ CI MIŁOŚĆ, WIERNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ ORAZ ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ AŻ DO ŚMIERCI. TAK MI DOPOMÓŻ PANIE BOŻE WSZECHMOGĄCY W TRÓJCY JEDYNY I WSZYSCY ŚWIĘCI.

Następnie Paula, patrząc prosto w oczy Martina odpowiedziała mu:

JA PAULINA , BIORĘ CIEBIE MARTINA ZA MĘŻA I ŚLUBUJĘ CI MIŁOŚĆ, WIERNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ ORAZ ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ AŻ DO ŚMIERCI. TAK MI DOPOMÓŻ PANIE BOŻE WSZECHMOGĄCY W TRÓJCY JEDYNY I WSZYSCY ŚWIĘCI.

i nie spuszczając z siebie wzroku słuchali słów kapłana:
„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. Amen”

Małżeństwo zostało zawarte. Połączyli się węzłem małżeńskim! Widziałem wzruszenie rodziców, tata Martina nawet łezkę ukradkiem przecierał:

Na znak zawartego małżeństwa Martin i Paula wzięli poświęcone obrączki i powiedzieli do siebie:
… przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.”
i założyli je sobie na wzajem:

I tu miał miejsce pierwszy pocałunek małżeński:

Modlitwę wiernych odczytał brat, a kwartet smyczkowy za chwilę zagrał Ave Maria:

I tak Paula i Martin już jako mąż i żona przeżyli swoją pierwszą Eucharystię. Stół Słowa jako narzeczeni, a Stół Ciała jako małżonkowie. Niech to symbolizuje to zdjęcie, na którym kapłan podnosi wino i chleb, które za chwilę napełnione Bożą Mocą staną się Krwią i Ciałem Jezusa Chrystusa. To najprawdziwszy cud tego dnia:

Oczywiście było również przekazanie znaku pokoju, przyjęcie Ciała i Krwi Pana Jezusa, rozesłanie, podpisanie dokumentów, ale blog wszystkich etapów nie zmieści… dlatego przejdę do wyjścia z Kościoła małżonków Pauli i Martina:

Część związaną ze ślubem kończy zdjęcie grupowe (w strefie klienta dostępne jak i wiele innych). Martin i Paula jeszcze idąc do samochodu przećwiczyli pierwszy taniec i pojechali w kierunku Rezydencji Luxury Hotel gdzie miało się zacząć za chwilę wesele:

Wesele w REZYDENCJA LUXURY HOTEL W Piekarach Śląskich

Dzień był gorący, ale Martin i Paula sprawnie dojechali pod salę Rezydencja Luxury Hotel w Piekarach:

i zostali przywitani solą i chlebem przez mamusię i teściową w pięknie zadbanym ogrodzie przed wejściem na salę weselną hotelu:

I tutaj w ogrodzie rozpoczęły się życzenia, kolejka się zupełnie nie chciała skracać, goście gratulowali, składali prezenty i radościom nie było końca. Wyszło słońce, goście się lekko pochowali w cieniu, a Młoda Para zaaferowana życzeniami chyba nawet nie poczuła za bardzo jak jest ciepło :) A dziewczyny z kwartetu fantastycznie robiły klimat nie tylko podczas życzeń ale i całego obiadu. To była uczta dla ucha!

Martin wiedział jak ma wyglądać wejście na salę weselną i spisał się na medal. Wziął żonę na ręce i z energią weszli na salę weselną. Trochę pozazdrościłem filmowcom i tak jak pierwszy pocałunek po przysiędze zilustrowałem 3 zdjęciami tak i wejście dwoma:

Po pierwszym toaście, nowożeńcy rzucili za siebie kieliszkami:

Szkło poszło w pył, a obiad był pyszny. Kolejnym rzadko spotykanym elementem na polskich weselach były przemowy. Zaczęła mama, potem świadek i na końcu Martin:

Pierwszy taniec miał miejsce nad chmurami:

i tak zaczęła się część taneczna z milionem obrotów, całusów, uśmiechów, a nawet wyścigiem, kto pierwszy naleje wódkę do kieliszków świadek mężczyznom, czy świadkowa kobietom… oczywiście wygrała ładniejsza część populacji (kobiety nie czekały aż zostaną obsłużone tylko przybiegły do świadkowej…):

Nie mogło też zabraknąć zdjęć z drużbami i druchnami, oraz gośćmi weselnymi. Jak zawsze dziewczyny tysiąc razy ładniejsze i na całe szczęście!

Na zdjęciach grupowych świadek był już tak rozgrzany tańcami, emocjami i całym dniem, że mu czacha zaczęła dymić. Na szczęście Paula zobaczyła i interweniowała sprawnie ;)

Posiłki w Rezydencji Luxury Hotel są podawane elegancko. Kolację kelnerzy wnieśli na talerzach pod przykryciem:

I w tej chwili mieliśmy idealne światło na kilka zdjęć plenerowych w ogrodzie pod Rezydencją. Zdjęcia robiły się same!

To zasługa Martina i Pauli, ogrodu i światła! Złapaliśmy kilka ostatnich promieni słońca nawet:

Ledwo wróciliśmy ze zdjęć, a Simon M. & Master rozgrzali parkiet do czerwoności przy pomocy meksykańskich kapeluszy:

W międzyczasie tańce i porwanie Młodej Pani (tylko do kilku obrotów na parkiecie przez świadka - ale Martin miał wszystko pod kontrolą!):

Wieczorem jednym z mocniejszych punktów były podziękowania dla rodziców. Paula i Martin zrobili serię zdjęć z bardzo konkretnymi przesłaniami, rodzice od razu wiedzieli o co chodzi. Na zmianę królowały wzruszenie i uśmiech:

Ponieważ blog już więcej zdjęć nie chce przyjmować to zakończę tylko migawkami, fruwającym Martinem, wirującą Paulą, sztucznymi ogniami, tortem, który nie koniecznie chciał trafiać do ust:

Nie wiem jak długo trwało wesele i kiedy wrócili do domu małżonkowie, ale gdzieś nad ranem, przed wschodem słońca podobno ktoś ich widział w jakimś Lincolnie napędzanym światłem ledowym…

Drodzy goście weselni. Wszystkie zdjęcia znajdziecie w strefie klienta - hasło znacie z karteczek rozdawanych na weselu. A jeśli nie znacie - to proszę zapytajcie Martina i Paulę :)