Ślub na pielgrzymce Kingi i Łukasza

Dzień przed ślubem na pielgrzymce

Historia Łukasza i Kingi zaczęła się już o wiele wcześniej, ja miałem zaszczyt zobaczyć ich dzień przed ślubem jak Piesza Pielgrzymka Tarnowska - a dokładnie to Grupa 19 - pod patronatem Świętej Kingi (o jakże piękna zbieżność imion!) wchodziła na pierwszy nocleg do Wał-Rudy.

Wymarzony kadr

Wymarzyłem sobie kadr jak idą na czele pielgrzymi i taki się też udało zrobić! Poniżej widać jak grupa jest wielka - to setki osób. A na samym dole fotki z apelu, który zamyka każdy dzień pielgrzymki. I jest nieprawdopodobnym zastrzykiem wiary i mocy do czynienia dobra i życia miłością. Szczególnie jak się jest wykończonym i obolałym po całym dniu pielgrzymowaniu i dziesiątkach kilometrów w nogach:

Pobudka o 3 nad ranem!

No to wracamy do opowieści, tym razem w dniu ślubu, około 3 nad ranem Łukasz pojechał po narzeczoną… a księżyc był dokładnie za krzyżem Kościoła Sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny w Zabawie. Mnie ten widok zaintrygował, dlaczego akurat tak trafiliśmy?

Ewangelia dnia

Łukasz wrócił z Kingą i rozpoczęły się przygotowanie, czesanie, makijaż, przy okazji też posłuchaliśmy Ewangelii na ten dzień Łk 12, 49-53:


” Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».”

Szczególnie mocno nas zastanowił ten ogień, który ma być rzucony na ziemię, ogień miłości, ogień Ducha Świętego. O jak dobrze było dać sobie czas aby tą Dobrą Nowinę przetrawić i podczas ceremonii w spokoju wysłuchać:

Plener przed wchodem słońca w dniu ślubu?

Tuż przed wschodem słońca byliśmy już wyszykowani i gotowi do… zdjęć - a jakże. Pierwszy raz w życiu miałem zaszczyt robić zdjęcia ślubne o wschodzie słońca w dniu ślubu. Pan Bóg nam pobłogosławił przepiękną pogodą! A jakby tego było mało to jeszcze Grupa Świętej Kingi spotkała nas po drodze (tych grup było na prawdę kilkanaście - ciekawe, że akurat tą trafiliśmy - same przypadki ;)).

Łukasz z Kingą są spod Pienin dlatego też postanowili pobrać się w strojach regionalnych. Jak później się okazało w rodzinie podtrzymują tradycję chodzenia w nich i na weselu była nawet ciocia, która je wszystkie uszyła! Byłem w szoku!

O 5:50 byliśmy już gotowi w Sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny w Zabawie i to był błogosławiony czas modlitwy bez pośpiechu.

Błogosławieństwo

Jak przyszli rodzice to miało miejsce uroczyste błogosławieństwo. Jak pięknie iść w drogę, tworzyć nową rodzinę i małżeństwo ze świadomością, że rodzice błogosławią. To daje wiele pokoju i pewności:

Kinga z Łukaszem dostali “obstawę” czyli ikonę Bożej Rodziny. Ksiądz Stanisław zadbał o każdy szczegół, a pielgrzymi obchodzili na kolanach ołtarz z relikwiami błogosławionej Karoliny i kłaniali się Panu Jezusowi w tabernakulum i przy okazji okazywali mnóstwo ciepła i radości spotykając naszych narzeczonych:

Co ciekawe, przed ołtarzem w pewnej chwili przyklęknął biskup, a zaraz potem przeszły 4 piękne Afrykanki … jak się później okazało całkiem spontanicznie pojawili się na weselu! To była dopiero niespodzianka. Tego się nikt nie spodziewał. Widać ten moment dwa zdjęcia wyżej po lewej.

Na pewno bardzo ciekawą chwilą było wyjście z kościoła i przejście przez około czterotysięczny tłum pielgrzymów w orszaku z dziesiątkami księży i dwoma biskupami:

I tak się rozpoczął najważniejszy fragment dnia ślubu czyli Eucharystia, wpierw wróciliśmy do Słowa Bożego:

Morze pątników!

jak widać wśród pątników było mnóstwo dzieci, ale i ludzie na wózkach inwalidzkich, siostry zakonne, całe rodziny - również takie które tak jak Kinga i Łukasz, swój początek miały na pielgrzymce tarnowskiej i co roku chodzą dalej odbierając deszcz łask przez całe życie:

Sakrament małżeństwa

I w ten sposób doszliśmy do momentu zaślubin - czyli sakramentu małżeństwa. Ufam, że budując na tak solidnym fundamencie jakim jest Pan Bóg, biorąc na serio to co On mówi, małżeństwo pokona każdą trudność, a małżonkowie idą drogą świętości (ale nie przez męczeństwo, że jedno zamęcza drugiego ;) ) :

Miałem okazję fotografować w wielu krajach, śluby w różnych kulturach, ceremonie cywilne jak i kościele różnych wyznań, a tutaj Pan Bóg dał absolutnie kapitalne światło, genialne tło i taką radość i spokój u nowożeńców, ze byłem w szoku. Zwykłe podium, z brzydkimi namiotami (proszę przekażcie księdzu kustoszowi moją prośbę o zakup jednego namiotu, większego, z białym dachem - będzie o wiele bardziej elegancko) i kompletnym brakiem miejsca - ledwo się wcisnąłem (muszę dbać o linię bardziej) - a foty wyszły po prostu super :)

No i mój ulubiony moment przyjęcia Ciała i Krwi Pana Jezusa (powyżej), zawsze czekam na niego na każdej Mszy Świętej , sam przyjmuję Eucharystię w intencji miłości pary młodej. A potem księża mi mówią nie raz, że pierwszy raz widzieli modlącego się i przyjmującego komunię fotografa…. dzięki Bogu, że mi otwarł oczy na Prawdę. Wiem, że wielu fotografów i filmowców ślubnych czyta moje wpisy i ogląda filmiki, tym bardziej zachęcam Was do zgłębienia w czym tak na prawdę uczestniczymy. Sam byłem wiele lat nie wierzący i nie rozumiałem. Teraz z perspektywy czasu wiem, że to poszukiwanie prawdy było kluczowe…

Po Mszy Świętej biskupi błogosławili wszystkim małżeństwom i rodzinom - wystarczyło podejść, a młodzi ze świadkami podpisywali dokumenty i udzielali wywiadu:

A gdy zeszli ze sceny przyjmowali gratulacje i radość była wielka, zrobiliśmy z wizerunkami Matki Boskiej Częstochowskiej i portretem Jezusa fotkę grupową, przecież nie mogło ich zabraknąć skoro byli na ślubie!

Z ogromną radością i pokojem serca Kinga i Łukasz poszli do Sanktuarium pokłonić się jeszcze raz Stwórcy, po drodze spotkaliśmy drugą parę młodą, która również brała ślub i Kinga zaprosiła ich do wspólnej fotki. Nie zabrakło też przyjaciół u których Kinga z mamą już od wielu lat śpią podczas pielgrzymek, życzeń i wyrazów miłości:

Rodzice przywitali Młodych pod Hotelem Zabawa (na przeciwko Sanktuarium) chlebem i solą, Łukasz porwał Kingę na ręce i wbiegł na salę weselną :) Tu od razu napiszę, że właściciele hotelu stanęli na wysokości zadania, było od nich czuć troskę i opiekę, widać że ogrom serca wkładali w przyjęcie Młodej Pary i ich gości na nocleg i wesele. Nie zawsze tak kolorowo to wygląda! Wiem coś o tym.

Na sali weselnej po śniadaniu - to pierwsze wesele, które zaczynałem od posiłku porannego - zaczęły się życzenia. Niektórzy nie mogli dojechać osobiście, ale życzenia złożyli przez internet, przemiło!

Ku zaskoczeniu wszystkich na salę wszedł biskup z 4 podopiecznymi z Afryki! Opowiedział historię tych dziewczyn, że są po 3 letnim kursie przygotowującym je do życia, potrafią szyć, mają maszyny do szycia, każda z nich swój strój sama zrobiła… później śpiewały, tańczyły, uczyły tańca. A na końcu nawet po polsku zaśpiewały na wyjście - to było niesamowite! Polacy też nie próżnowali i przypomnieli sobie weselne przyśpiewki, było radośnie!

Nadszedł też wzruszający moment podziękowań rodzicom. To zawsze jest piękna chwila. Kapitalna sprawa, jak nowe małżeństwo zaczyna w takiej atmosferze, z Panem Bogiem, błogosławieństwem rodziców, z pokojem serca i czystym kontem - no dobra, pustym ;)

Zrobiliśmy jeszcze mnóstwo pamiątkowych zdjęć, tu kilka wybranych poniżej, nawet ksiądz Stanisław stopem przyjechał na obiad - co za gość!!!:

I poszliśmy zjeść tort, tutaj ewidentnie dzieciaki były najbardziej zadowolone:

Na koniec pod lokalem zrobiliśmy jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć, a na plener umówiliśmy się w obłędnym miejscu, w którym Kinga z Łukaszem się zakochali jakiś czas temu. Jeśli uda się nam tam pojechać to na pewno podzielimy się fotkami…

Tak wygląda para młoda, która kończy wesele o 3… ale nie w nocy tylko po południu i jedzie dołączyć do pielgrzymki :) Aby kolejne dni iść aż do Częstochowy (z Tarnowa). Każdej parze, życzę tyle luzu, radości, spontaniczności i miłości!

A jeśli masz ochotę o coś zapytań, napisać komentarz, może życzenia albo jakieś uwagi to proszę poniżej. A goście weselni wszystkie fotki znajdą i mogą pobrać ze strefy klienta. Kto nie był - niech żałuje!

Śmiało udostępniaj linka do wpisu na swoich fejasach czy gdzie chcesz - niech jak najwięcej osób zobaczy, że można wziąć ślub na pielgrzymce! Ja też wcześniej nie wiedziałem!

No i na koniec filmik o jednym ze zdjęć - może na najbardziej spektakularnym ale które próbuje pokazać coś czego nie widać, zapraszam:

A kilka tygodni później pojechaliśmy z Kingą i Łukaszem w Dolomity na plener ślubny! Pierwotny plan zakładał wejście na Rysy, ale w międzyczasie zakochali się we Włoskich Dolomitach, szczególnie w okolicy Cortiny d'Ampezzo. Zapraszam więc w Dolomity!