Portret biznesowy jak dzieło sztuki!

Czy zdjęcie biznesowe może być dziełem sztuki?

Moja odpowiedź brzmi oczywiście!

Spójrz na poniższy portret Martina - pędzi z zawrotną prędkością w dół zjeżdżalni.

Ten młody chłopak zdążył się już nauczyć japońskiego i wchodzi w życie na petardzie.

Dlatego nudny, sztywny portret zupełnie nie pasuje do niego.

Za to nutka adrenaliny, niepewności i wyzwania jest bardzo pożądana!

Prawda, że czuć przygodę? A miało być o portretach…

Podczas sesji portretowej - a może wizerunkowej, złapaliśmy z Martinem od razu świetny kontakt.

Widząc jego niezwykły talent do opowiadania, zapytałem po skończonej pracy czy może miałby ochotę zaprząc zdolności i napisać wpis na mojego bloga na temat tej sesji.

Zgodził się, poświęcił czas i oto zapraszam na owoc naszej współpracy:

  • Martin Odyjas - tekst - opowieść o sesji portretowej

  • Bartek Wyrobek - fotografie - biznesowe, wizerunkowe, korporacyjne wersja artystyczna

  • Stalmach Strefa Szkła - przepiękne miejsce wykonania zdjęć - dzięki Romanie!

portret biznesowy NIE MUSI BYĆ NUDNY!

W czasach powszechnej kwarantanny i pracy z domu, po głowie chadzają różne kaprysy i pomysły. W mojej, zapewne ze względu na to że kolegów i koleżanki z pracy widywałem jedynie w postaci miniaturek na firmowym komunikatorze, zakiełkowała idea biznesowej sesji portretowej.

Poza tym po pewnym czasie, spędzanym na okrągło w dresach i bluzie, przed laptopem, ciężko nie nabawić się chęci oderwania od takiej monotonii.

I akurat gdy takie nieśmiałe pomysły kiełkowały w mojej głowie, dokańczaliśmy pewne formalności związane z reportażem naszego ślubu, za który odpowiedzialny będzie Bartek. Zapytałem go mimochodem, czy w ogóle zajmuje się takimi rzeczami; w głowie miałem, że pomysł jest trochę irracjonalny, że wpierw muszę iść do fryzjera… Bartek tymczasem – jak to Bartek (piszę to z przekonaniem, choć znam go tak krótko!) – zareagował ogromnym entuzjazmem, który udzielił się i mi.

Przed naszym spotkaniem przejrzałem przeróżne fotografie biznesowe – na Linkedin, Instagramie, zaproponowane przez Google, no i te w portfolio krakowskich firm. Wszystkie z nich cechowały: poprawność, profesjonalizm, reprezentatywność i… nuda. Zdecydowana większość zdjęć, które zobaczyłem to były portrety ludzi, którzy z zadumaną miną stoją na ciemnym tle, z rękami założonymi jedna na drugą. I to jest ok, ale z drugiej strony – zwłaszcza w dzisiejszych czasach – wydało mi się to pozbawione charakteru i tej iskry, która mogłaby wzbudzić zainteresowanie choćby rekrutera. Iskry, która z takiej fotografii zrobi ogień. Bartek szybko podłapał pomysł.

Zresztą niczego innego się po nim nie spodziewałem, to w końcu on zrobił zdjęcie nowożeńców siedzących wesoło w gorącym źródle, kiedy ich stroje weselne leżą rozrzucone niedbale na skałach.

001-bartekwyrobek-fotografia-slubna-Islandia-gorace-zrodlo.jpg

Islandia - gorące źródło miłości

Nie mogłem się powstrzymać i musiałem pokazać zdjęcie o którym pisze Martin powyżej - na nim Magda i Marek

Ale i tak mnie zaskoczył. Bo niczym magik z rękawa wyczarował idealne miejsce na taką sesję – Strefę Szkła Stalmach, która architektonicznymi i wykończeniowymi fajerwerkami doprowadzała do zawrotu głowy, a na dodatek zaskoczyła nas sympatycznym przyjęciem i mnóstwem uśmiechów, kiedy śmigałem po tamtejszej (wierzcie na słowo) wyjątkowo stromej zjeżdżalni. Nigdy nikt nie robił mi profesjonalnych zdjęć, a co gorsza, nie jestem rekinem wystąpień publicznych i tego typu sytuacji.

Staram się z tym walczyć, ale są pewne rzeczy których pokonać nie umiem – rumieniec, noga wygrywająca niesłyszalny, dynamiczny rytm stresu, przygarbienie; trochę się tego wszystkiego obawiałem, ale z drugiej strony robiłem co tylko się dało żeby na miejsce dotrzeć mając w głowie ekscytację i pozytywne myśli. Nie było to jednak łatwe, no bo przecież większość z nas myśli sobie: „Kurde, ja jestem taki niefotogeniczny.”, „Mam duży nos.”, „Co mi do łba strzeliło!”, „Spalę się ze wstydu!”.

Od chwili kiedy się z Bartkiem zobaczyliśmy, wiedziałem że to będzie wesołe przedpołudnie. Serio. Nie mam pojęcia jak on to zrobił, ale przed jego obiektywem czułem się (i chyba wyglądałem!) lepiej niż przed lustrem, a pod koniec sesji mięśnie twarzy bolały mnie od ciągłego uśmiechu, bynajmniej nie sztucznego. Szczerze mówiąc, Bartek trochę się wkopał - sprawił, że poczułem się tak swobodnie, że moje gadulstwo się ujawniło. Zniósł jednak niesamowicie dzielnie moje dygresje na temat tego, że w językach azjatyckich koncepcja czasu ma kompletnie inny wymiar gramatyczny, a na dodatek w międzyczasie ciągle strzelał genialne fotki. Jedna za drugą.

Bartka na naszego fotografa ślubnego wybraliśmy z Narzeczoną dlatego, że zachwyciło nas jego portfolio. Ale do tego, już przy pierwszej rozmowie telefonicznej od razu zauważyliśmy, że to też po prostu świetny człowiek, dla którego praca jest pasją, do której podchodzi z zaskakującym zapałem. Po naszej sesji nie minęło parę godzin, a już na skrzynce mailowej znalazłem link do licznych zdjęć, które nie dość że satysfakcjonowały mnie i spełniały moje oczekiwania, to na dodatek je przerastały – pod względem zarówno jakości, jak i ilości. Na dodatek, wstyd się przyznać, ale po spotkaniu z Bartkiem i obejrzeniu efektów jego pracy, człowiek czuje się po prostu fajnie sam ze sobą.

Z Bartka jest, notabene, niezły gagatek. To, że w ekspresowym tempie zrobił mi mnóstwo wspaniałych zdjęć, których sobie nawet nie wyobrażałem, że od razu znalazł miejsce idealne do sesji jaką sobie zaplanowaliśmy, to nic. W czasie sesji zdążył zrobić kilka naprawdę świetnych zdjęć tamtejszych wnętrz, w drodze na miejsce poświęcił czas zabytkowemu posągowi, a kiedy pokazywał mi moje zdjęcia na podglądzie aparatu, okazało się że ma tam też kilka genialnych fotek z pleneru ze znajomymi.

Szczerze mówiąc, nie mogę oprzeć się wrażeniu że spotkałem Midasa fotografii, który jest do tego wszystkiego po prostu świetnym gościem.

Martin Odyjas

Martin i Paula - ślub!

Zobacz dzień ślubu Martina i Pauli :D

Podsumowanie portretu Martina

Martin! Bardzo Ci dziękuję za ten przepiękny tekst powyżej!

Na koniec jeszcze kilka moich słów - ostatnie 2 portrety Martina:

młody,

pełen wiary w siebie i przyszłość

(mimo, że fotka robiona w czasie szaleństwa koronawirusowego):

I drugie zdjęcie Martina, kiedy już świadomy jak szybki jest zjazd popędził poprawiając krawat przed siebie z pewnym siebie spojrzeniem mówiącym wszystko…

Proszę o komentarz - czy sesja portretowa Martina Ci się spodobała, czy ten post wniósł coś w Twoje życie?

A może Ty też chcesz portret, na którym zobaczysz siebie samego - naturalny ale z zębem?

Czekam na komentarze. Odpiszę!

 
 

Sesja do mediów społecznościowych

Zobacz przykładową sesję zdjęciową Dawida do mediów społecznościowych

Guest User6 Comments