Ślub w Pszowie i wesele bezalkoholowe w Arkadii w Radlinie

Karolina i Mateusz - bezalkoholowa petarda!

Powyżej Mateusz zachwycony już teraz swoją żoną Karoliną - nawet deszcz nie ostudził jego zachwytu!

Przygotowania ślubne Mateusza w Tychach

Mateusz przygotowywał się w Tychach. Nie ma to jak kawalerskie mieszkanie! Więc zaczęli ze świadkiem od porządków… oczywiście po tym jak odebrał z paczkomatu pasek do garnituru ślubnego ;)

Pachnący bukiet czekał cierpliwie, aż Mateusz go wręczy Karolinie, ale to miało wydarzyć się dopiero za jakiś czas:

Jak już udało się z grubsza ubrać, chłopaki wzięli się za odrywanie cen z butów:

Dominik był pod takim wrażeniem Mateusza, że służył mu jak Ojcu Chrzestnemu na każdym kroku, buty wyglancował, muszkę założył, fryz poprawił i nawet sygnet ucałował. Ubaw mieliśmy niezły!

Dobra szklarnia na ogródku robi robotę!

Mateusz już się rwał do Karoliny, ledwo mógł ustać pod tym pięknym ceglanym murem… ale jeszcze przed nim strojenie auta ślubnego!

Na nic się nie umawialiśmy. Wyszło całkowicie spontanicznie. Chłopaki po prostu mieli niezły ubaw i chyba o to chodzi w życiu, żeby się za bardzo nie spinać jak nie ma czym!

Przygotowania ślubne Karoliny w Pszowie

U Karoliny sytuacja odwrotna niż w kawalerskim mieszkaniu Matiego. Porządek aż błyszczy, wszystko ogarnięte i zapięte na ostatni guzik. Na posterunku już nawet była świadkowa Paulina:

Oczywiście rozpływanie się nad suknią ślubną to podstawa w dniu ślubu:

Ubieranie sukni poszło błyskawicznie, ja miałem okazję fotografować ostatnie poprawki, zapinki i dopinki:

Bez trudu znaleźliśmy czas na portrety Karoliny:

Mieliśmy robić zdjęcia rodzinne, ale ponieważ dawno minęła godzina o której miał przyjechać Mateusz… więc wszyscy z niepokojem patrzeli na zegarek. Ale nikt się specjalnie nie dziwił. Tata Karoliny był zdziwiony, że ona się na czas wyrobiła ;)

Na wszelki wypadek Karolina zadzwoniła do Mateusza zapytać jak mu idzie droga:

Kiedy tylko Mateusz się pojawił, akcja potoczyła się błyskawicznie dalej. Pierwszy buziak tego dnia i już Karolina wniebowzięta - no prawie.

Dzieci poprosiły o błogosławieństwo, a rodzice byli przygotowani aby je udzielić. Bardzo mi się podoba ten zwyczaj!

Dojazd do Kościoła zablokował Mistrz Jedi, podobno sąsiad z rowerowego z naprzeciwka, ale tylko na moment. Okazało się, że Młodzi zgasili miecz świetlny w 5 sekund!

W ten sposób udało nam się dojechać pod Sankturaium Matki Bożej Uśmiechniętej, jak ta patronka dobrze pasuje do Mateusza i Karoliny! Świadkowie pobiegli do zakrystii podpisać stosowne dokumenty:

Wracali jak zwykle z uśmiechami i pełnym spokojem w sercach.

Za chwilę po przywitaniu przez księży weszli w orszaku do świątyni, Karolina oczywiście z pełnym uśmiechem:

Ślub w bazylice w Pszowie

Bazylika jest przepięknie ozdobiona! A Matka Boska, której obraz jest w głównym ołtarzu, uśmiecha się prawie tak szeroko jak Karolina. Co ciekawe obraz jest kopią Jasnogórskiej Ikony, ale ponieważ został uszkodzony podczas transportu to wymagał poprawy. I wtedy, 300 lat temu pojawił się na uśmiech Matki Boskiej - i z Czarnej Madonny powstała nam Uśmiechnięta Madonna. Prawda, że urocza ikona?

Obraz, wystrój świątyni, ceremonia, kapłani mają kierować myśli ku Bogu. Na mnie to działa! Mszę Świętą sprawował brat Mateusza ks. Patryk:

Zawsze z zainteresowaniem obserwuję temat Słowa Bożego, które zostaje odczytane podczas ślubów. U Karoliny i Mateusza do czytań i śpiewania psalmu włączyli się bliscy. Aby Młodzi Państwo nie zapomnieli jakie czytania sobie wybrali, mają dokumentację zrobioną jeszcze w zakrystii. Wierzę, że Słowo Boże ma moc zmieniać nasze serca dlatego warto zapamiętać:

Ewangelię czytał, a później tłumaczył ksiądz Wojciech. Ponieważ był to fragment o weselu w Kanie Galilejskiej to nawiązał do pozostałych tajemnic światła i nawet wskazywał na obrazy w kościele je ilustrujące.

Co jak widać budziło entuzjazm u młodej pary, szczególnie u Karoliny

…a czasem wymowne spojrzenia. Najbardziej zapadło mi w pamięć zdanie aby: “NAUMIEĆ SIĘ PIĘKNIE ŻYĆ”. I bynajmniej nie jest to błąd językowy… kto był to rozumie - o ile pamięta ;)

Ślub Karoliny i Mateusza w Bazylice w Pszowie

Karolina i Mateusz zgodnie odpowiedzieli “tak” w Bazylice przed ks. Patrykiem, ks. Wojciechem, najbliższymi, dziesiątkami świadków i Bogiem dla:

  • dobrowolnej zgody na małżeństwo,

  • woli wytrwania w wierności,

  • gotowości na przyjęcie i wychowanie potomstwa.

Później cały kościół odśpiewał sekwencję do Ducha Świętego, w albumie na dużym powiększeniu będzie widać słowa na ekranie:


”Racz łaskę swoją obdarzyć serca, któreś raczył stworzyć”


Myślę, że Bóg każdego obdarza łaską, byleby chciał i potrafił ją przyjąć. Czego szczególnie życzę Młodej Parze!

No i nadszedł czas przysięgi małżeńskiej, sakramentu, który małżonkowie sami sobie udzielają. Ksiądz Patryk związał ręce i symbolicznie serca Mateusza i Karoliny stułą:

Zaczął Mateusz:

Ja, Mateusz, biorę ciebie, Karolino, za żonę
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

A zaraz po nim Karolina:

Ja, Karolina, biorę ciebie, Mateuszu, za męża
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

Wtedy ksiądz Patryk potwierdził sakrament małżeństwa słowami, czyniąc charakterystyczny gest prawą dłonią:

„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,6).
Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam
i błogosławię w imię Ojca i Syna, † i Ducha Świętego. Amen.

Nałożenie obrączek

Ksiądz powiedział:

“Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.”

Mateusz:

Karolino, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Karolina

Mateuszu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Kiedy wrócili na swoje miejsca nie mogli się nadziwić, że obrączki już na palcach założone, a oni złączeni widzialnym znakiem niewidzialnej łaski czyli sakramentem

Modlitwę wiernych odczytała żona Dominika, rodzice zanieśli dary na ołtarz, a później wszyscy poszli procesyjnie złożyć dary serca wokół ołtarza:

I tak rozpoczęła się druga część Mszy Świętej - uczta Eucharystyczna. A w niej m.in. modlitwa Pańska, symboliczne przekazanie znaku pokoju i wiele innych momentów wśród najbliższych:

Nakarmieni Słowem Bożym mogliśmy karmić się i Jego Ciałem. Księża podnieśli po przeistoczeniu Krew i Ciało Pana Jezusa, a w tle obraz ilustrujący ten właśnie moment sprzed 2000 lat w wieczerniku podczas ostatniej wieczerzy:

Msza Święta powoli dobiegała końca. Młodzi podpisali dokumenty konkordatowe i wyłączyli się na chwilę modlitwy w ciszy:

Godzinę wcześniej wchodzili do świątyni jako narzeczeni, wyszli jako małżonkowie. Zobowiązali się do dbania o siebie do końca życia prosząc Boga o pomoc i biorą tylu bliskich na świadków.

Po wyjściu zrobiliśmy zdjęcie grupowe i Młoda Para przyjęła wiele ciepłych życzeń od przyjaciół no i zrobiliśmy fotki, w tym ze świadkami Pauliną i Dominikiem, z Uśmiechniętą Matką Boską z Pszowa w tle:

Wesele bezalkoholowe w Arkadii w Radlinie

Na miejsce wesela mieliśmy rzut beretem bo do Radlina do Arkadii jest na prawdę blisko z Pszowa. Sala jest pięknie położona na łagodnym pagórku na uboczu. Mieliśmy ciszę, spokój i piękny ogród. Lubię takie zdjęcia jak to poniżej, niby nic się nie dzieje ale widać jak fajnie Mateusz trzyma suknię Karoliny i jej pomaga, Dominik niesie skrzynkę z kopertami, a w tle piękny ogród:

Na sali kapitalnie ogarniali wesele wodzirej Krzysiek z żoną Martą za konsolą. Wesele rozpoczęło się od przywitania Młodej Pary przez rodziców chlebem i solą.

Mateusz przełamał chleb na 2 części i poszli z Karoliną podzielić się z każdym z weselników choćby kawałkiem chleba:

A później zaczęli przyjmować życzenia od wszystkich weselników, również tych najmłodszych bo 2 tygodniowych. Pierwsi podeszli rodzice:

Goście zasiedli do obiadu w pięknej sali balowej Arkadii w Radlinie:

Tuż po obiedzie wodzirej Krzysiek przedstawił rodziców, chrzestnych i świadków wesela. A czy zrobił to dobrze czy świetnie to widać pod zdjęciu poniżej:

Pierwszy taniec na weselu w Arkadii

Pierwszy taniec Młodej Pary musiał chwilę poczekać. Krzysiek najpierw zaprosił wszystkich gości do Poloneza! Nawet udało mi się złapać kapitalny moment lekkiej konsternacji rodziców Karoliny:

Nad wszystkim ze spokojem czuwała i obserwowała uważnie babcia Karoliny

Kiedy całe wesele szalało na kolejnych tańcach, walczykach Młoda Para znalazła chwilę żeby przećwiczyć swój pierwszy taniec, ale tak aby nikt nie widział… na zapleczu.

A ponieważ była chwila przerwy to wykorzystaliśmy ten moment na zrobienie kilku zdjęć w ogrodzie Arkadii. Taki plenerek w dniu ślubu to chwila, a Młodzi się zrelaksowali, skupili na sobie, ucieszyli się sobą:

Kolejnym punktem programu był pierwszy taniec Młodej Pary. Po plenerku, po ćwiczeniach na zapleczu nie mógł wyjść inaczej jak wspaniale:

I tuż po nim wjechał tort! Do krojenia Młodzi dostali szablę! Żeby nie było za łatwo! Zabrali się do krojenia od razu

Niektórzy goście byli tak zmęczeni obiadem, że tort przespali, ale wybaczamy ze względu na wiek:

Kiedy panie z obsługi ogarniały roznoszenie tortu, mieliśmy idealny moment na zdjęcia rodzinne, bardziej lub mniej poważne

Wodzirej wiedział co robi! Wesele szalało i to bez kropli alokoholu!

Podziękowania dla rodziców

Wdzięczność może być sposobem na życie. I Młodzi podziękowali rodzicom i świadkom jak na gali rozdania oskarów. Wszyscy się świetnie bawili i to do tego stopnia, że nawet jeden wujek przybiegł po autografy do Młodej pary. Uwielbiam takie spontaniczne akcje!

W ramach podziękowania wszyscy zatańczyli w jednym wielkim kole. Nie do końca rozumiem dlaczego Dominik wbił się między Młodą Parę ale uznajmy, że to pod wpływem emocji ;)

Kolejny punkt programu znów zaangażował wszystkich gości. Młodzi mieli stworzyć z gości weselnych scenki z ich historii znajomości. Kobiety z jednej, a mężczyźni z drugiej strony kurtyny. Oczywiście udało się wspaniale. Karolina utworzyła serce z kobiet i każda z nich miała ręce w serce ułożone.

Czyli o emocjach, a Mateusz zrobił las i to szumiący i poczęstunek ciastkiem chyba od teściowej? W każdym razie przez żołądek do serca - jak to zwykle bywa u facetów ;)

Skoro mieliśmy już dwie drużyny to zabawa nie mogła się skończyć tak szybko. Kolejną atrakcją było budowanie domu i to wielopiętrowego. Dawno nie widziałem aby ta zabawa przebiegała tak sprawnie. Być może to zasługa wesela bezalkoholowego?


Skończyli niemal równocześnie!

I jak to bywa na weselach nie zabrakło też oczepin. W bardzo dobrym smaku i stylu tym razem. Młodzi przygotowywali się do zdejmowania atrybutów weselnych sprawnie.

Mateusz walczył jak lew czyli dzielnie i skutecznie.

A Karolina, ech, Karolina po prostu jak kocica zerknęła i sięgnęła łapką po muszkę. Chłopy zorientowały się po paru chwilach, że już dawno po zawodach ;)

Muszki i welony pofrunęły i znalazły nowych właścicieli!

Znalazła się chwila na zdjęcia ze sztucznymi ogniami - mimo deszczu udało się!

A na końcu, już po ciemku jeszcze super sesja pod Arkadią między bluszczami, kolumnami i w deszczu. Jak ja lubię deszcz w dniu ślubu?!

Jak dla mnie to był bardzo dobry dzień ślubu.

Masa uśmiechów i radości - ale jak się tu dziwić skoro nawet Matka Boska była uśmiechnięta!

Wesele bez alkoholu ale na totalnej petardzie!

Nie było za gorąco - tylko właśnie w sam raz! A na koniec jeszcze odrobina mżawki!

Wszystkich gości zapraszam do strefy klienta - tam zdjęć znaczenie, znacznie więcej! Ale udostępniona zostanie jak Karolina i Mateusz zrobią selekcję :) Obiecali do końca tygodnia! :D :D :D :D

O hasło pytajcie Młodą Parę.

Jeśli macie ochotę to możecie napisać czy się Wam podobają pod wpisem na fejsie.



.