Ania i Damian - plener w Gdyni Orłowo

Ania z Damianem pobrali się w Beskidach bo uwielbiają góry, a szczególnie zjazdy na rowerach. Ale aktualnie mieszkają w Gdyni, blisko plaży w Orłowie. No więc uznali, że najpiękniejszym miejscem na plener ślubny będzie właśnie sławny klif :) To mnie bardzo ucieszyło, bo jeszcze tam nie byłem. Zacząć mieliśmy o wschodzie słońca, ale ponieważ byłem już wieczorem poprzedniego dnia i zobaczyłem taki oto obrazek to nie mogłem się powstrzymać. Zuzia z babcią:

Uwielbiam takie scenki. Widać czułość i troskę babci o wnuczę. Widać ich relację, spokój i taką piękną normalność. Takich zdjęć się nie da upozować. To się po prostu wydarza - i to nie rzadko. A rano poszliśmy z Anią i Damianem na molo w Gdyni Orłowo, przed wschodem słońca jeszcze:

Tutaj bez asysty Przemka Kurdunowicza miałbym połowę mniej zdjęć. To on dzielnie biegał i skakał po skałach z Młodą Parą z lampą błyskową. Podpowiadał co zrobić, jak się ustawić. Dzięki Przemku!!!

Wschód słońca nie był imponujący ale co był to wykorzystaliśmy. W każdym razie Udało się zrobić portret dumnego męża Ani - Damiana ze słońcem i klifem:

Wykorzystaliśmy do zdjęć również kuter rybacki, daje klimat:

i powoli się rozjaśniało, klif coraz lepiej był widoczny i zaczęły się pojawiać kolory liści, morza, nieba… a Ania na poniższym zdjęciu kojarzy się czytelnikom profilu na FB z Wenus:

Nad klifem jest opuszczony budynek, totalna ruina chyba jakiegoś ośrodka wczasowego. Dała nam wspaniały kontrast do piękna pary młodej i otaczającej przyrody:

Wręcz idealne światło w opustoszałych korytarzach, aż prosiło się o portrety

Także od rana zdążyliśmy wykorzystać molo, plażę, kuter rybacki i klif w Orłowie no i piękne ruiny. Ponieważ zgłodnieliśmy to był idealny moment aby wrócić na śniadanie, przebrać się i zrobić drugą część sesji zdjęciowej - tym razem downhillową. Morze zwykle kojarzy się z płaską plażą, ale nie w Gdyni! Tam górek i pagórków nie brakuje! To mini-raj do zjazdowców.

Przy ostatnim zdjęciu musiałem po prostu zaufać, że mimo prędkości jakoś mnie Ania i Damian ominą - nie miałem gdzie uciekać ;) A oni tak pędzili jak widać na fotkach - i tak bym nie zdążył uciec. Szczęśliwie wyjechaliśmy na klif i tak powstało zdjęcie trójkołowego tandemu ;) Jedno z moich ulubionych. Pokazuje jak pasja do 2 kółek łączy ludzi:

Po zdjęciach rowerowych, poszliśmy na obiad, sjestę, mi się udało dotrzeć na Mszę Świętą i wieczorem poszliśmy jeszcze raz na plażę w Orłowie. Tym razem już po prostu odpocząć, wyluzować i nacieszyć się końcem lata. Zuzia była zachwycona. Ale nie tylko ona. Tym razem było już ciepło i gwarno, czyli zupełnie na odwrót niż rano:

Zwykle jak się umawiam na plenery innego dnia to spotykamy się o wschodzie słońca. Czasem wieczorami. Ten plener trwał cały dzień od wschodu do zachodu. Obejmował nie tylko romantyczny wschód słońca, ale też ruiny, a później staraliśmy się pokazać pasję rowerową Ani i Damiana. Wieczorem i w ogóle w międzyczasie powstawały zdjęcia rodzinne, takie po prostu zwykłe chwile z dnia jak każdy, przy usypianiu, śniadaniu, czy wyjściu na plażę wieczorem. Także ten plener była jak kilka sesji w jednej. A wartość zdjęć będzie rosła z czasem… szczególnie tych domowych.